środa, 4 kwietnia 2018
Dlaczego mimo zdolności ruchowych nie siedzimy na koniu poprawnie
Często piszę Wam, że do poprawnej jazdy potrzebna jest kondycja, rozciągnięcie mięśni i ich odpowiedni tonus, czyli napięcie. To wszystko oczywiście jest prawdą, ale czy w takim wypadku najlepszymi zawodnikami nie byłyby baleriny albo kulturyści?
Tak się składa, że moja koleżanka Charlotte ćwiczy równolegle jazdę konną i gimnastykę artystyczną (z dużym naciskiem właśnie na gimnastykę). I chociaż może to wielu zaskoczyć, wcale nie należy do grona dobrych dosiadowo.
Ciało ludzkie jest skomplikowane - bo nawet jeśli może ułożyć się dobrze, wcale nie jest powiedziane, że tak zrobi. A wszystko to przez nasz mózg, ściślej rzecz biorąc - instynkt przetrwania. Tak, my też go mamy.
Chyba najlepszym przykładem jest galop. Mówi się, że do wysiedzenia galopu niezbędna jest dobra równowaga. Jeźdźcy jednak na tyle boją się upadku, że podświadomie znajdują różne "zabezpieczenia", które mają uchronić ich przed upadkiem, a które jednak bardziej przeszkadzają niż pomagają.
O jakich "zabezpieczeniach" mówię? Różnych. Chociażby o unoszeniu kolan i zaciskaniu ich o siodło, zadzieraniu pięty do góry, odchyleniu tułowia poza pion, napinaniu mięśni, mimowolnej jeździe w półsiadzie.
Gdy zaczynaliśmy jeździć mówiono nam, że nie wolno trzymać się konia wodzami. Z czasem jednak my (a właściwie nasze ciała, bo wszystko toczy się na poziomie podświadomości) zaczęliśmy znajdować nowe rozwiązania by jednak wbrew instrukcjom trzymać się konia, w sposób nie nadwyrężający wodzy. Co, tak na marginesie, wcale nie znaczy, że poprawny.
Uniemożliwia on (ten sposób) poprawną jazdę, bo nie tylko powoduje zły dosiad, ale też przeszkadza koniowi.
Jeżeli masz w sobie nawyki "łapania" się konia, to nawet dobra kondycja nie pomoże Ci w tym, by usiąść poprawnie. Ważne jest, żeby trener wytłumaczył Ci w czym rzecz i pokazał co i jak powinieneś zrobić ze swoim dosiadem.
M.
AUTOR:
Malwina L