W przedwojennej encyklopedii napisali: "koń jest jak każdy widzi". Ot, zwierzę: łeb, ogon i cztery nogi. I o ile ta piękna forma stylistyczna budzi na twarzy uśmiech, o tyle jest zupełną bzdurą.
Mogłabym tutaj zakończyć swoje rozważania, dobitnie stwierdzić że przedwojenne encyklopedie zwyczajnie się mylą, a jako pointę dorzucić parę przekleństw; ale (abstrahując od faktu, że za bardzo klnąć nie umiem) wydaje mi się, że przyszliście tu po to żeby się czegoś dowiedzieć. Zakładam oczywiście, że tu jeszcze jesteście i te rozważania o encyklopediach wcale Was nie odstraszyły (myślenie życzeniowe).
Skoro tak bardzo skrytykowałam popularne "koń jest jak każdy widzi", chyba jestem Wam winna jakiegoś wytłumaczenia. Tłumaczyć nie umiem, ale liczę na to, że moja definicja konia choćby troszkę Was przekona (myślenie życzeniowe #2).
Jaki jest koń?
Koń to coś więcej niż duże ciało, mocne kopyta. Koń to delikatna istota, coś jak motyl w ciele niedźwiedzia. Koń to te wszystkie drżenia, subtelne gesty i przestrach w oczach podczas kiełznania. Koń to delikatność, subtelność i łagodność, ale też siła, agresja i zniecierpliwienie. Koń to wyraz oczu, w których widać wszystko - ale nie na pierwszy rzut oka; koń to też cierpienie w milczeniu. Koń to "coś" złożonego, to dużo więcej niż widać.
I może sama definicja "koń jest jak każdy widzi" nie jest zła. Osobiście bardzo ją lubię. Złe jest jednak to kiedy - często podświadomie - stosujemy się do niej chcąc konia zrozumieć. Widzimy kiedy on nas kopię lub gryzie, ale nie widzimy tych wszystkich spojrzeń, napięć - w których przekazuje nam... wszystko to, co ważne.
Co to znaczy: usłyszeć jego szpet
Z koniem nie da się komunikować obserwując to, co "widać". Wiadomo, kopniak dość dobitnie pokaże niedoskonałości komunikacji, ale komunikując się na zasadzie "kopnie - nie kopnie" krzyczymy nie wiedząc o tym, że można mówić.
Jakiś mądry człowiek (nie znam z nazwiska) napisał, że dobry jeździec zrozumie, gdy koń do niego powie, świetny usłyszy jego szept - zły za to nie poczuje nawet krzyku.
Pomijając fakt, że jest to dość znany cytat, poza podziwianiem jego walorów artystycznych można wyciągnąć z niego pewną prawdę. Co on oznacza?
Ten, kto jest złym jeźdźcem w swoim poczuciu własnej wartości nie usłyszy, gdy koń będzie do niego "krzyczał". Nie zobaczy cierpienia zwierzęcia, które może objawiać się w sposób bardzo obrazowy - choćby zganaszowany pysk. Nawet wierzganie czy dębowanie zostanie źle zrozumiane: nie jako oznaka bólu, ale niesłuszny bunt.
Dobry jeździec odczyta to, co oczywiste. Potrafi rozróżnić konia zadowolonego od konia przemęczonego, tak jak potrafi rozróżnić konia rozumiejącego zadanie od tego, który czuje się zagubiony. To właśnie jest bazą jakiejkolwiek pracy.
Świetny jeździec to jeździec, który widzi to, czego nie widać. Widzi zmiany w końskim oddechu, wyczuwa mięknięcie jego spojrzenia. Czuje - może intuicyjnie, może poprzez zwykłą obserwację - końskie samopoczucie zanim stanie się to oczywiste.
Świetny jeździec komunikuje się z koniem tak, jak czynią to konie w stadzie - subtelnie. Świetny jeździec to jeździec, który wie jak odczytać szept zanim ten zamieni się w rozpaczliwy krzyk: "usłysz mnie!".