niedziela, 24 września 2017

Jak to jest z tym wysiadywaniem kłusa ćwiczebnego


W jeździectwie jest bardzo wiele czułych tematów, żaden z nich nie cieszy się jednak taką popularnością jak kłus ćwiczebny. Prawie rok temu zabrałam się za napisanie postu nieudolnie próbujacego sprostać niemożliwemu. Wyszło mi raczej marnie. Zdaje się, że wspominałam o rozluźnieniu, nie pochylaniu się, nie robieniu niczego na siłę. I to jest prawda - ale tylko z jednej strony. Bo o ile jeździec sztywny, ze złym dosiadem i usilnie próbujący wcisnąć się w siodło nie wysiedzi kłusa na pewno, o tyle wcale nie jest powiedziane że jeździec prosty i rozluźniony wysiedzi go. Bo z tym ostatnim jest różnie. 

Chcesz siedzieć w siodle nieruchomo? Wiedz, że w historii ludzkości nikt jeszcze tego nie dokonał. Przeczy to podstawowym prawom fizykii. Zachowanie energii, dynamika Newtona i te sprawy. No więc co zrobić?

Można zrobić dwie rzeczy:

1. Ograniczyć podskakiwanie do minimum 

2. Wkomponować się w ruch konia by wydawać się stabilnym 

Używając obu "strategii" można cieszyć się przyjemnym kłusem ćwiczebnym (taka mała podpowiedź: to jest możliwe!). 


1. Ograniczenie podskakiwania do minimum

Zacznijmy od prozaicznej sytuacji. Stoisz sobie na przystanku czekając na atobus i nagle... bach! Ktoś podchodzi od tyłu, popycha, a Ty zaczynasz podróż z kolejną spektakularną glebą na koncie. Ponad połowa ludzkości w reakcji na popchnięcie traci równowagę ulegając owemu popchnięciu. Osoby świadome swojego ciała (chodzi mi tu głównie o trenujących wschodnie sztuki walki) potrafią mocno "wbić się" w ziemię pozostając stabilnymi. W jeździectwie sytuacja wygląda bardzo podobnie. 

By zminimalizować podskawiwanie do minimum należy przyjąć postawę, która do złudzenia przypomina postawę stosowaną w sztukach walki. O co mi chodzi?

O napinanie konkretnych mięśni. Pewnie gdzieś już to pisałam, ale pozwolę sobie powtórzyć jeszcze ten jednen raz: w jeździectwie są takie mieśnie które trzeba napinać i takie które trzeba rozluźniać. 

By zachowywać stabilność trzeba napiąć:

a) mięśnie ud

Bardzo łatwo źle zrozumieć to JAK napiąć uda. By lepiej zrozumieć to zagadnienie proponuję pojeździć 20 minut bez strzemion na wybijającym koniu. Gwarantuję Wam, że (o ile nie zaliczycie gleby) boleć będą Wam odpowiednie mięśnie ;). 

b) mieśnie brzucha 

Napinanie mieśni brzucha jest czynnością, która jednym wychodzi naturalnie (około 5% jeźdźców), a drugim wręcz przeciwnie (cała reszta). 

O ile nie jesteś szczęśliwym członkiem tak zwanej elity, musisz nabyć umiejętność napinania mięśni brzucha. Pewnie czytając moje słowa zastanawiasz się czy w ogóle będziesz w stanie tego dokanać. Muszę Cię pocieszyć, bo w swoim życiu na pewno przynajmniej raz zdarzyło Ci się napiąć mięśnie brzucha. Kichnąłeś kiedyś? A może kaszlnąłeś? Właśnie podczas wykonywania tych czynności nieświadomie napinamy mięśnie brzucha. 


Jeśli zakaszlesz, a następnie utrzymasz mieśnie brzucha w tym stanie, będziesz mógł śmiało powiedzieć, że poprawnie stabilizujesz się. 

Jak już pisałam, jest to czynność której trzeba się nauczyć. Czasami potrzeba paru godzin spędzonych w domu, bez konia na ćwiczeniach. 

2. Wkomponowanie się w ruch konia 

Jeśli choć raz oglądałeś przejazd jeźdźców z tak zwanej "wyższej półki", na pewno widziałeś że nie są oni zupełnie niruchomi. Z jednej strony wydają się oni "przyklejeni" do siodła (efekt uzyskany przez napinanie konkretnych partii mięśni), z drugiej strony są tacy podatni na ruch konia...

Sęk twki w tym by rozluźnić się poddając ruchowi zwierzęcia przy jednoczesnym napięciu mieśni brzucha i ud. 

To powoduje, że masz "sztywną" (=niepodatną  na ruch konia) górną oraz dolną partię ciała. Z kolei Twoje stawy biodrowe i miednica są rozluźnione i pozwalają by ruch konia podrzucał nimi ile wlezie. 

Prawidłowo wysiadywany kłus ćwiczebny to kontrast między stabilnością a dynamiką. Bo dosiad to taka (no kurczę, żeby nie popadać w filozofię) dynamiczna stabliność. 

I jak zwykle mój post da się streścić w jednym zdaniu (jakie to dołujące):

By osiągnąć stabilność w kłusie ćwiczebnym trzeba połączyć rozluźnienie ("podawanie się ruchowi konia") miednicy wraz ze sztywnością ("niepoddawanie się ruchowi konia") brzucha oraz ud. 

Tak, to było jedno zdanie! Długie, ale jedno :). 

Malwina







Copyright © 2014 JAK LEPIEJ JEŹDZIĆ KONNO? , Blogger
Wypasiony Katalog Stron