Różne są opinie na temat przedmiotowego traktowania koni, różny stosunek do spraw - możnaby powiedzieć - fundamentalnych. Nie, nie chodzi mi tu o przemoc sensu stricte. To, że zabija się konie w rzeźniach, to że nagminnie używa bata i rollkuru wie każdy koniarz. Ale prawda jest taka, że nie tylko przemocą można zranić zwierzę.
W tym poście chciałabym napisać o koniach chorych przez ludzi. Zranionych, nie umiejących poradzić sobie w świecie opanowanym przez człowieka.
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o zwierzętach z zaburzeniami psychicznymi, podeszłam do powyższego z dość dużym dystansem. Ale później spotkałam się z koniem, który ranił samego siebie. Z bólu, desperacji, samotności - nie wiem. Wiem tylko, że widok ten krajał mi serce.
Koń to towarzysz, który był z człowiekiem od zawsze i na zawsze. Był z nami kiedy z trudem budowaliśmy pierwsze, prymitywne domy i umierał na wojanch - ramię w ramię z człowiekiem. A teraz, w czasach i społeczeństwie pełnym depresji, konie cierpią razem z nami.
Okazuje się, że weterynarze oraz behawioryści oficjalnie uznali depresję jako zaburzenie występujące u koni. Może przybierać ona różne formy: począwszy od apatii, braku chęci do czegokolwiek, a na agresji (kierowanej zarówno do siebie jak i innych) kończąc.
Skąd takie zachowania mogą się brać?
1. Życie na łące, a życie w boksie
Staram sobie wyobrazić jak to musi być. Mieszkać w ciasnym boksie i opuszczać go jedynie na treningi. Widzieć innych przedstawicieli swojego gatunku tylko przez kraty. Co jak co, ja też wpadłabym w depresję. Oczywiście, nie wszystkie konie traktowane są w tenże sposób, jednkaże sytuacji takich w samej Polsce jest bardzo wiele.
Kiedyś gdy nie wiedziałam jeszcze o koniach zbyt wiele, rozmawiałam z bardziej doświadczoną od siebie koniarą. Pamiętam jakby to było dziś, jak spytałam się jej czemu w stajni są konie, których nie wypuszcza się na padoki. Usłyszałam, że koni sportowych nie wolno wypuszczać na dwór, bo to im szkodzi. Podobno, nie powinny one widzieć zbyt wiele światła... hm, yhm, no tak - pozostawię bez komentarza.
2. Nastrój jest zaraźliwy
Przychodzimy do koni spięci i podenerwowani, zestresowani i z głową pełną problemów. Koń jako zwierzę stadne ma duży poziom empatii, nie jest po prostu w stanie uciec od stresu, który mu przekazujemy. Bo skoro stado jest podenerwowane, to coś leży na rzeczy. Prawda?
3. Traktowanie konia nie jak konia
Koń nie tylko jest koniem, ale też pragnie być traktowanym jak koń. Chce dostać od Ciebie choćby ułamek cierpliwości i zrozumienia dla swoich słabości.
Tutaj jednak chciałabym zwrócić uwagę na również inny aspekt. Koń musi mieć zasady. Takie zasady, które są dla niego jasne i których musi się słuchać. Ostatnio wyczytałam gdzieś, że paradoksalnie im więcej daje się dzieciom swobody, tym bardziej są one nieszczęśliwe i zagubione. Z końmi jest identycznie.
Malwina