Nie okłamujmy się, nasze konie nie są święte. Uczą się w zawrotnej prędkości i mogłoby się zdawać że szybciej przyswajają rzeczy niedozwolone, niż te przez nas wymagane. Te, które przytłaczamy im do pysków non stop, 24/7 to zwykle te najbardziej przez nie ignorowane. Smutna prawda, ale prawda.
Z tytułu tego wpisu wynika (zapewne), że jednak jakiś sposób na to jest. Że jakoś konia da się złych nawyków oduczyć. Nie zaprzeczę.
Najpierw jednak zdefiniujmy sobie, co taki zły nawyk oznacza. Otóż nie chodzi mi o jednorazowy "wybryk" (który skądinąd może spowodowany przez silne emocje t.j. strach przed szczotką), ale o stale powtarzające się złe zachowanie, które bynajmniej ze stachu nie wynika.
Jeśli pewne negatywne zachowanie jest przez konia stale powtarzane (i powtórzę jeszcze raz: nie wynika ono ze strachu lub chęci zdominowania nas), znaczy że zwyczajnie, po ludzku mu się to zachowanie opłaca.
Przykład. Koń wkłada nos do Twojej kieszeni i znajduje w niej marchew. Zaczyna powoli kojarzyć, że nos + kieszeń = marchew. Gdy następnym razem Cię widzi, przypomina mu się powyższe "równanie", więc znów wkłada nos do Twojej kieszeni. Znajduje marchew? Znajduje. Skoro za pierwszą, drugą, piątą, dziesiątą próbą jest tak samo, to znaczy że coś w tym jest. Nos + kieszeń = marchew.
Załóżmy, że pewnego razu koń marchwi nie znajdzie. No jakto tak? Może za mało przeszukał? Spróbuje jeszcze raz i jeszcze raz. A może musi mocniej szarpnąć? A może by tak użyć zębów? Do prawdy, czemu ten jeździec tak na niego krzyczy? On przecież tylko próbuje odebrać swoją "nagrodę". Mamy oto przykład "pięknie" wyuczonego nawyku.
Takich "równań" konie mogą przyswoić na prawdę wiele. Przykład? Kopanie w boks = chwila uwagi ze strony jeźdźca. Wierzganie = jeździec na ziemi (bo któż by tego nie chciał???).
No i teraz - przechodząc do sedna - jak oduczyć tego zachowania?
Skoro zwierzę wykonuje pewne zachowanie, bo mu się ono zwyczajnie opłaca, trzeba sprawić, by mu się ono przestało opłacać.
Możemy załatwić to przy użyciu 2 metod. Otóż z jednej strony musimy zwierzęciu pokazać, że NIE-wykonywanie nawyku jest nagaradzane oraz że wykonywanie nawyku jest karane.
I znów przykład. Zwierzę wierzga, ponieważ nauczyło się że każde wierzgnięcie = zrzucenie jeźdźca = chwila wolnego. Musimy więć siąść na konia (UWAGA: niech to wykonuje TYLKO jeździec doświadczony). Jeśli zwierzę zacznie wierzgać, powinniśmy bezwarunkowo utrzymać się w siodle. Wtedy też dotrze do niego informacja, że wierzganiem nie osiąga niczego, a jedynie się męczy. Gdy tylko przestanie wierzgać, powinniśmy z niego zejść mówiąc "dobry koń". Wtedy nauczymy go, że nie-wierzganie jest bardzo opłacalne.
Powinniśmy powtarzać to wielokrotnie, a gdy zwierzę załapie już w czym rzcez, będziemy mogli zacząć chwalić go za co drugie dobrze wykonane ćwiczenie. A potem za co trzecie. A potem już tylko od czasu do czasu.
Podobne zasady możecie zastosować przy wielu sytuacjach, ale pamiętajcie przy tym o podstawowych zasadach bezpieczeństwa, gdyż niektóre nawyki mogą być po prostu niebezpieczne. Proszenie o pomoc doświadczonego jeźdźca to nie jest przecież wstyd :).
Malwina