Nie będę przed nikim ukrywała, że nie jestem osobą nerwową, bo jestem. I o ile w życiu codziennym odrobina energii się przyda, o tyle przy koniach niestety niekoniecznie. Od najmłodszych lat trenerzy wbijali mi do głowy, że ujeżdżenie to spokój i harmonia, a ja - malutka Malwinka - nieudolnie próbowałam nadgonić za niedoścignionym ideałem. Mówiąc szczerze, porady rzędu "oddychaj, uspokój się", działały na mnie prędzej jak płachta na byka niż faktyczna pomoc.
A jednak ostatecznie udało mi się opanować nerwy i w tym poście zamierzam Wam opowiedzieć jak.
Koń jak lustro
W pewnym momencie mojej jeździeckiej ścieżki dotarłam do momentu, w którym odkryłam, że są takie rzeczy których trener nie potrafi nauczyć. Bo wiedzieć, a robić to czasem dwa różne światy.
I nie, nie wynika to ze złej woli. Ani jeźdźca, ani trenera. Tak po prostu już jest, że pewnych nie da się zmienić ot, tak. Mówię tu przede wszytskim o charakterze. Każdy, kto ma problemy z nadmierną strachliwością i nieśmiałością, albo odwrotnie - z nerwowością i energicznością, nie zwalczy swoich problemów poprzez same rozmowy z trenerem. Potrzeba czegoś więcej.
I tutaj w miejsce "lekarstwa na wszytsko" przychodzi koń, zwierzę o przeogromnej wrażliwości.
Jak koń jest w stanie uczyć?
Koń, jeżeli jest dostatecznie wrażliwy, uczy na bardzo prostej zasadzie. Gdy jeździec jest spokojny, on sam zachowuje się nienagannie. Jeżeli za to w zachowaniu jeźdźca nastąpią pewne nieścisłości - człowiek zacznie spinać pewne partie ciała, zmieni mu się tempo oddechu - wtedy koń zaczyna być niespokojny.
W pełnej okazałości miałam okazję oglądać to w zeszłą niedzielę, na pewnych zawodach towarzyskich organizowanych specjalnie dla młodzieży. Młoda klacz zachowywała się bardzo spokojnie pod swoją młodą amazonką - ale tylko do czasu gdy ta trzymała nerwy na wodzy. Gdy tylko zaczynała się bać, strach udzielał się również zwierzęciu. Uskakiwanie w bok, szaleńcze galopy - zapewnie znacie to z autopsji.
Konie są bardzo wrażliwe na zmiany naszego zachowania i samopoczucia. W tym poście chciałabym zaporośić Was do jednego. A mianowicie - nie postrzegajcie zwierzęcej wrażliwości jako wady, ale jako ogromną zaletę.
Zastanówcie się czy jest takie coś, czego konie mogłyby Was nauczyć. Zacznijcie obserwować te niezwykłe zwierzęta, a odkryjecie ile mają Wam do powiedzania - o Was samych.
Mi w zwalczaniu nerwowości pomogła pewna klacz, z którą wspólnie uczyłyśmy się galopów. W teorii - galopować umiałyśmy obie. W praktyce - niestety rodeo nie wlicza się w program ujeżdżenia.
Dojście do ładu wymagało ode mnie dużo pokory, jeszcze więcej samozaparcia i rozluźnienia. A przede wszytskim obserwacji konia, który niestannie mówił mi: "hola, hola, takiej Malwinki to ja się słuchać nie będę!".
Czy każdy koń jest odpowiedni?
Niestety, ale odpowiedź jest przecząca. Koń, który jest w stanie "szkolić" jeźdźca musi cechować się dużą wrażliwością. Takie zwierzę nie może akceptować błędów człowieka - stąd też wiele osób nazywa je trudnymi.
Te właśnie trudne bestie to to, czego nam potrzeba i czego Wam (a także mnie) serdecznie życzę.
Malwina
I nie, nie wynika to ze złej woli. Ani jeźdźca, ani trenera. Tak po prostu już jest, że pewnych nie da się zmienić ot, tak. Mówię tu przede wszytskim o charakterze. Każdy, kto ma problemy z nadmierną strachliwością i nieśmiałością, albo odwrotnie - z nerwowością i energicznością, nie zwalczy swoich problemów poprzez same rozmowy z trenerem. Potrzeba czegoś więcej.
I tutaj w miejsce "lekarstwa na wszytsko" przychodzi koń, zwierzę o przeogromnej wrażliwości.
Jak koń jest w stanie uczyć?
Koń, jeżeli jest dostatecznie wrażliwy, uczy na bardzo prostej zasadzie. Gdy jeździec jest spokojny, on sam zachowuje się nienagannie. Jeżeli za to w zachowaniu jeźdźca nastąpią pewne nieścisłości - człowiek zacznie spinać pewne partie ciała, zmieni mu się tempo oddechu - wtedy koń zaczyna być niespokojny.
W pełnej okazałości miałam okazję oglądać to w zeszłą niedzielę, na pewnych zawodach towarzyskich organizowanych specjalnie dla młodzieży. Młoda klacz zachowywała się bardzo spokojnie pod swoją młodą amazonką - ale tylko do czasu gdy ta trzymała nerwy na wodzy. Gdy tylko zaczynała się bać, strach udzielał się również zwierzęciu. Uskakiwanie w bok, szaleńcze galopy - zapewnie znacie to z autopsji.
Konie są bardzo wrażliwe na zmiany naszego zachowania i samopoczucia. W tym poście chciałabym zaporośić Was do jednego. A mianowicie - nie postrzegajcie zwierzęcej wrażliwości jako wady, ale jako ogromną zaletę.
Zastanówcie się czy jest takie coś, czego konie mogłyby Was nauczyć. Zacznijcie obserwować te niezwykłe zwierzęta, a odkryjecie ile mają Wam do powiedzania - o Was samych.
Mi w zwalczaniu nerwowości pomogła pewna klacz, z którą wspólnie uczyłyśmy się galopów. W teorii - galopować umiałyśmy obie. W praktyce - niestety rodeo nie wlicza się w program ujeżdżenia.
Dojście do ładu wymagało ode mnie dużo pokory, jeszcze więcej samozaparcia i rozluźnienia. A przede wszytskim obserwacji konia, który niestannie mówił mi: "hola, hola, takiej Malwinki to ja się słuchać nie będę!".
Czy każdy koń jest odpowiedni?
Niestety, ale odpowiedź jest przecząca. Koń, który jest w stanie "szkolić" jeźdźca musi cechować się dużą wrażliwością. Takie zwierzę nie może akceptować błędów człowieka - stąd też wiele osób nazywa je trudnymi.
Te właśnie trudne bestie to to, czego nam potrzeba i czego Wam (a także mnie) serdecznie życzę.
Malwina