Nie chcę, żeby brzmiało to jak puste slogany rodem z amerykańskich filmów motywacyjnych, a jeśli tak faktycznie będzie to przepraszam. Z góry, z całego serca i bardzo mocno. Chciałam odpowiedzieć Wam o talentach. Z jednej strony ma je każdy, z drugiej strony nie ma ich nikt. Weźmy na przykład takie hasło: "jeździectwo".
Jeździectwo to zagadnienie, które opisuje szereg różnych (niepowiązanych ze sobą) czynności, które człowiek jak potencjalny rajder musi umieć wykonywać. Musi mieć empatię, musi być wrażliwy, wysportowany, gibki, a do tego świadomy własnego ciała. Porzucając myślenie życzeniowe, trzeba stwierdzić że wszystkich tych "atrybutów" nie da się posiadać. Dlatego też niektórzy mają tak zwaną rękę do zwierząt, inni mają genialny dosiad, jeszcze inni wyczucie, a inni pamięć do parkurów, nikt za to nie rodzi się posiadajac wszystkie te umiejętności jednocześnie. Dlatego też patrząc na sprawę statystycznie, powiem Ci z prawie 100% prawdopodobieństwem, że przynajmniej jeden z powyżej wymienionych elementów dobrego jeźdźca posiadasz. Prawie stuprocentowym, zwróćcie na to uwagę.
Bo co jeśli nie masz żadnego talentu, do niczego? A przynajmniej do niczego związanego z tym co naprawdę chcesz robić (zdoloności malarstkie przydają się w końcu jeźdźcowi jak obliczanie macierzy sprzedawcy z Lidla).
Wiecie...
Mi natura poskąpiła większości z tych talentów. Powiedziałabym nawet, nie mam żadnego z nich. Bycie stanowczą, odważną, mądrą, poważną... to dla mnie ogromne wyzwania. A jednak, mimo wszystko, jestem w staniu odnosić w życiu sukcesy.
Nie miałam 6 lat kiedy jako mała dziewczynka zdałam sobie sprawę jak wiele rzeczy mi nie wychodzi. Nie umiałam robić ładnych szlaczków w zeszycie, a koszmarny charakter pisma pozostał mi aż po dziś dzień (teraz tylko odpowiednio mordercze spojrzenie sprawia, że czytający moje pismo odręczne milkną). Do nierozczytywalnych hieroglifów doszedł w dalszej kolejności absolutny brak słuchu muzycznego i wyczucia rytmu oraz wrodzona niechęć do języków. W liceum uczyło się pisać wypracowania na moich błędach, a i nawet w tych przedmiotach, które lubiłam (matma) potrafiłam zrobić 5 byków na stronę.
Była jednak jedna rzecz, która zawsze odróżniała mnie od tych dzieci, co robiąc piękne szlaczki wysławiały się elokwentnym słownictwem. Mi się zawsze "chciało". Jak coś robiłam, robiłam to w 100% i całą sobą. Prezentację na fizykę potrafiłam robić przez bite pięć godzin, a potem przez kolejne pięć pomgać w stajni. Nigdy nie rezygnowałam ztego, czego się podjęłam i nigdy nie poddawałam, choćby nie wiem jak bardzo by mi się nie chciało.
Nie musisz mieć talentu, żeby być dobrym człowiekiem, jeźdźcem czy kimkolwiek sobie tylko wymarzysz. Wystarczy, że robiąc coś będziesz dawał całego siebie. Bo czy można więcej?
Malwina