poniedziałek, 15 maja 2017

Praca z końmi nerwowymi


Czasami siedząc na koniu zastanawiasz się, czy nie jest on - delikatnie mówiąc - świrnięty. Bezcelowe machanie głową na widok szczotki, tupanie na widok traktora... nie ma jeźdźca, który by się z czymś takim jeszcze nie spotkał. I o ile zwykle kończy się na klasycznym "ha, ha, ha, mało brakowało", faktem jest że znerwicowany koń może zrobić nam krzywdę. Nie odbiegając zbyt daleko, dzisiaj zostałam stratowana przez zwierzę panikujące na widok bramy (dzisiaj czyli wtedy, kiedy pisałam ten wpis, tak dla ścisłości). Zaiste jak straszna to jest rzecz.
Żeby pracować z końmi nerwowymi, powinniśmy pamiętać o paru następujących zasadach. 

1. Spokój

Brzmi fatalnie, wiem. Ale jest to zupełna podstawa i jeśli zapomnimy o niej - nie osiągniemy niczego. Powinniśmy sprawiać wrażenie takich, którzy nie zdają sobie sprawy że zwierzę się boi. Bo nasza panika tylko pogłębia jego panikę. Przy tym pamiętajmy o sformułowaniu "sprawiajmy wrażenie". W rzeczywistoiści, powinniśmy być czujni. Powinniśmy zwracać uwagę na fakt, czy zwierzę nie "interesuje się zbytnio" jakimś obiektem - jeśli jego uszy są skierowane przed dłuższy czas w jedno miejsce, być może właśnie jego się boi. I zaraz się przepłoszy


2. Stopniowo

Załóżmy, że zwierzę boi się pewnego rogu ujeżdżalni. Najgorszym co możemy zrobić to właśnie bezpardonowo podjechać do tego rogu. Niby tyle mówi się o odczulaniu konia, ale - bez przesady - przecież wszystko powinniśmy robić stopniowo. Jeśli trzy letnie dziecko boi się wody to nie wrzuca się go razu do jeziora! 

Mądrzę się, mądrzę - wiem, ale gdybym dzisiaj nie podjechała do bramy, której bał się mój koń, nie musiałabym całować piasku. 

Jak w takim razie sprawić, by zwierzę przestało się bać?

Wróćmy do przykładu, w którym to zwierzę boi się pewnego rogu ujeżdżalni. Jak tu przekonać je, żeby przestało się go bać? 


Powyżej przedstawiłam rysunek ilustrujący sytuację. Wykrzyknikami zaznaczyłam owy "straszny róg", a poziomą (czerwoną) kreską podzieliłam ujeżdżalnię na pół. 


Powinniśmy zacząć od jazdy na "bezpiecznej połówce", czyli tej górnej, o numerze jeden. Jeśli zwierzę jest spokojne i nie wariuje, możemy zacząć działać. Wyjeżdżamy na żółte koło, udajemy że nic się nie dzieje. Możemy zagalopować (zakładam, że wykonujemy całe ćwiczenie w kłusie), wrócić do kłusa. I jeszcze raz zagalopować. Jeszcze raz wrócić do kłusa. Jeśli zwierzę reaguje bez najmniejszych problemów, możemy zwiększyć średnicę koła, tak by na rysunku znajdować się już nie śladzie żółtym, ale błękitnym. Jeśli zwierzę nie stawia żadnych problemów (a raczej na tym etapie stawiać nie powinno), możemy zwiększyć średnicę koła. Jadąc na różowym śladzie, możemy napotkać na różnego rodzaju problemy. Jeśli poczujesz, że zwierzę się spina i robi nerwowe - zmniejsz średnicę koła. Jeśli przyspiesza - wyjedź woltę. Poczekaj aż całkowicie się uspokoi i wrócici do sytuacji wyjściowej, po czym znów zwiększ średnicę koła. I znów zmniejsz średnicę koła, uspokój zwierzę...


3. Zajmij czymś myśli zwierzęcia

Pewnie zauważyliście, że w poprzednim ćwiczeniu prosiłam Was o wykonywanie licznych przejść. To zajmuje myśli zwierzęcia i odwraca jego uwagę od niezwykle strasznych rogów, w których Bóg jeden wie, co siedzi :). 

4. Nie ciągnij za wodze

Bo tym sposobem nie zatrzymasz zwierzęcia. Zamiast tego wyjedź woltę. 

Malwina






Copyright © 2014 JAK LEPIEJ JEŹDZIĆ KONNO? , Blogger
Wypasiony Katalog Stron