A jak wyglądałoby to u koni? O czym one marzą i czego potrzebują do szczęścia? Jak im to zapewnić?
Nie bez powodu piszę ten post w Walentynki. Jeśli, tak jak faktycznie twierdzicie, kochacie Waszych podopiecznych, postarajcie się zapewnić im jak najlepsze życie. Taki prezent :).
Pewnien mądry człowiek (a na imię było mu Maslow, jeśli ktoś chciałby wiedzieć) stworzył piramidę potrzeb ludzi, czyli "sekwencję potrzeb od najbardziej podstawowych, do wyższego poziomu, które aktywizują się dopiero po zaspokojeniu niższych".
Według tej teorii, dopiero jeśli wszystkie Twoje potrzeby fizjologiczne są zaspokojone (nic Cię nie boli, nie chcę Ci się jeść, pić etc) możesz zacząć się przejmować Twoim bezpieczeństwem. Jeśli nie ma wokół Ciebie zagrożenia, zaczynasz przejmować się Twoją przynależnością, czyli relacjami z innymi z innymi ludźmi. Jeśli są one zadowalające, zaczynasz chcieć nie tylko należeć do pewnej społeczności, ale szczycić się w niej szacunkiem i uznaniem. Dopiero po zrealizowaniu tych wszystkich potrzeb marzysz o samorealizacji, czyli udoskonaleniu własnego "ja".
A jak sprawa wyglądałaby u koni?
1. Pierwszymi, fundamentalnymi potrzebami konia są potrzeby fizjologiczne. Zwierzę marzy o zaspokojeniu głodu, pragnienia oraz usunięciu dyskomfortu (bólu). Stąd też nie powinniśmy zwierzęcia przemęczać, szarapać, kopać, ani bić.
2. Można by dyskutować, czy potrzeba bezpieczeństwa u konia jest postawiona wyżej niż potrzeby fizjologiczne. Sama nie wiem (koniem nie jestem, jak zdaje się widać), więc pozostanę przy takim właśnie ułożeniu.
Żeby móc zapewnić koniowi następne, bardziej zaawansowane potrzeby, musimy mu zapewnić potrzebę bezpieczeństwa. Pamiętajmy jednak o tym, że dla nas i dla konia pojęcie to ma zgoła odmienne znaczenie. To, że usuniemy z padoku wszelkie niebezpieczne sprzęty (zwierzę nie zrobi sobie krzydwy) nie spowoduje, że zacznie się ono czuć bezpiecznie (te wszystkie straszne listki...). Naszym zadaniem jest sprawienie, by zwierzę czuło się bezpiecznie, a więc:
- nie straszenie konia, nie robienie mu żadnych (miłych bądź też nie) niespodzianek, nie zachodzenie go od tyłu...
- zdobycie końskiego zaufania - dzięki temu w przyszłości będzie nam go łatwiej uspakajać;
- ograniczanie sytuacji, które mogą spłoszyć czworonożnego;
- pozwalanie zwierzęciu na zapoznanie się z rzekomo strasznymi przyrządami np. jeśli koń boi się szczotki (zaiste jak straszne jest to narzędzie), przed czyszczeniem powinniśmy podać mu ją do powąchania;
- odczulanie za pomocą metody 7 gier lub też zwykłe (acz nie siłowe) pokazywanie, że rzekomo straszne sytucje nie są wcale straszne;
- nie umacnianie w strachu np. jeśli koń się boi, nie możemy dodatkowo dać mu batem;
3. Kolejna potrzeba to potrzeba przynalezności. Koń, jako zwierzę stadne, do życia po prostu potrzebuje swoich czworonożnych przyjaciół. Stąd też:
- powinniśmy regularnie wypuszczać go z nimi na padok;
- nie trzymać w odosobnieniu;
- stać się członkem jego stada; zapraszam tu do przeczytania plejady postów, w którym nawijałam właśnie o tym: jak rozmawiać z koniem, ten sam wpis, tyle że część 2, jak mówić po końsku, o co chodzi w systemie natarcia i odwrotu, jak uczyć konie i wiele, wiele innych...
Powyższe trzy rodzaje potrzeb to potrzeby podstawowe, czyli takie które są do życia zwierzęcia niezbędne (i tu chodzi mi o życie godne).
Jeśli zależy nam na jakiejkolwiek formie rozwijania zwierzęcia, potrzeby te powinniśmy bezwarunkowo spełnić. Co dalej?
4. Potrzeba uznania - o to czym w dalszej kolejności powinniśmy się zająć.
Może wielu z nas wydawać się to dziwne, ale konie też mają potrzebę uznania. Wielu jeźdźców określa swoje zwierzęta jako "gwiazdorów", którzy kochają być podziwiani. Dla laika jest to kompletnie niezrozumiałe, ale każdy "długoetatowy" koniarz wie jak bardzo koniom zależy na byciu najlepszymi, a przyanjmniej docenionymi.
Powinniśmy więc nagradzać je - początkowo za każdy krok przybliżający do pożądanego efektu. Powinniśmy pokazywać im, że jesteśmy z nich i dumni i ... cóż więcej mówić?
Innym aspektem jest też szacunek. Koń chce:
- być szanowanym : to że w Waszym "stadzie" to Ty jesteś liderem nie powoduje, że masz prawo robić z koniem co Ci się żywnie podoba; masz nad nim swego rodzaju "władzę", ale BEZ PRZESADY.
- wiedzieć, gdzie jego miejsce w hierarchii;
- być rozumianym i rozumieć co Ty - człowieku - do niego mówisz;
To wszystko spowoduje, że będziesz mógł nazwać zwierzę szczęśliwym. A o to przecież w jeździectwie Ci chodzi. Prawda?
A co Wy sądzicie o potrzebach konia?
Według tej teorii, dopiero jeśli wszystkie Twoje potrzeby fizjologiczne są zaspokojone (nic Cię nie boli, nie chcę Ci się jeść, pić etc) możesz zacząć się przejmować Twoim bezpieczeństwem. Jeśli nie ma wokół Ciebie zagrożenia, zaczynasz przejmować się Twoją przynależnością, czyli relacjami z innymi z innymi ludźmi. Jeśli są one zadowalające, zaczynasz chcieć nie tylko należeć do pewnej społeczności, ale szczycić się w niej szacunkiem i uznaniem. Dopiero po zrealizowaniu tych wszystkich potrzeb marzysz o samorealizacji, czyli udoskonaleniu własnego "ja".
A jak sprawa wyglądałaby u koni?
1. Pierwszymi, fundamentalnymi potrzebami konia są potrzeby fizjologiczne. Zwierzę marzy o zaspokojeniu głodu, pragnienia oraz usunięciu dyskomfortu (bólu). Stąd też nie powinniśmy zwierzęcia przemęczać, szarapać, kopać, ani bić.
2. Można by dyskutować, czy potrzeba bezpieczeństwa u konia jest postawiona wyżej niż potrzeby fizjologiczne. Sama nie wiem (koniem nie jestem, jak zdaje się widać), więc pozostanę przy takim właśnie ułożeniu.
Żeby móc zapewnić koniowi następne, bardziej zaawansowane potrzeby, musimy mu zapewnić potrzebę bezpieczeństwa. Pamiętajmy jednak o tym, że dla nas i dla konia pojęcie to ma zgoła odmienne znaczenie. To, że usuniemy z padoku wszelkie niebezpieczne sprzęty (zwierzę nie zrobi sobie krzydwy) nie spowoduje, że zacznie się ono czuć bezpiecznie (te wszystkie straszne listki...). Naszym zadaniem jest sprawienie, by zwierzę czuło się bezpiecznie, a więc:
- nie straszenie konia, nie robienie mu żadnych (miłych bądź też nie) niespodzianek, nie zachodzenie go od tyłu...
- zdobycie końskiego zaufania - dzięki temu w przyszłości będzie nam go łatwiej uspakajać;
- ograniczanie sytuacji, które mogą spłoszyć czworonożnego;
- pozwalanie zwierzęciu na zapoznanie się z rzekomo strasznymi przyrządami np. jeśli koń boi się szczotki (zaiste jak straszne jest to narzędzie), przed czyszczeniem powinniśmy podać mu ją do powąchania;
- odczulanie za pomocą metody 7 gier lub też zwykłe (acz nie siłowe) pokazywanie, że rzekomo straszne sytucje nie są wcale straszne;
- nie umacnianie w strachu np. jeśli koń się boi, nie możemy dodatkowo dać mu batem;
3. Kolejna potrzeba to potrzeba przynalezności. Koń, jako zwierzę stadne, do życia po prostu potrzebuje swoich czworonożnych przyjaciół. Stąd też:
- powinniśmy regularnie wypuszczać go z nimi na padok;
- nie trzymać w odosobnieniu;
- stać się członkem jego stada; zapraszam tu do przeczytania plejady postów, w którym nawijałam właśnie o tym: jak rozmawiać z koniem, ten sam wpis, tyle że część 2, jak mówić po końsku, o co chodzi w systemie natarcia i odwrotu, jak uczyć konie i wiele, wiele innych...
Powyższe trzy rodzaje potrzeb to potrzeby podstawowe, czyli takie które są do życia zwierzęcia niezbędne (i tu chodzi mi o życie godne).
Jeśli zależy nam na jakiejkolwiek formie rozwijania zwierzęcia, potrzeby te powinniśmy bezwarunkowo spełnić. Co dalej?
4. Potrzeba uznania - o to czym w dalszej kolejności powinniśmy się zająć.
Może wielu z nas wydawać się to dziwne, ale konie też mają potrzebę uznania. Wielu jeźdźców określa swoje zwierzęta jako "gwiazdorów", którzy kochają być podziwiani. Dla laika jest to kompletnie niezrozumiałe, ale każdy "długoetatowy" koniarz wie jak bardzo koniom zależy na byciu najlepszymi, a przyanjmniej docenionymi.
Powinniśmy więc nagradzać je - początkowo za każdy krok przybliżający do pożądanego efektu. Powinniśmy pokazywać im, że jesteśmy z nich i dumni i ... cóż więcej mówić?
Innym aspektem jest też szacunek. Koń chce:
- być szanowanym : to że w Waszym "stadzie" to Ty jesteś liderem nie powoduje, że masz prawo robić z koniem co Ci się żywnie podoba; masz nad nim swego rodzaju "władzę", ale BEZ PRZESADY.
- wiedzieć, gdzie jego miejsce w hierarchii;
- być rozumianym i rozumieć co Ty - człowieku - do niego mówisz;
To wszystko spowoduje, że będziesz mógł nazwać zwierzę szczęśliwym. A o to przecież w jeździectwie Ci chodzi. Prawda?
A co Wy sądzicie o potrzebach konia?