środa, 4 marca 2020

Jak uniknąć odmowy skoku?


Tak się ostatnio stało, że ja i mój Koń postanowiliśmy poskakać. To znaczy ja postanowiłam poskakać, a on że nie miał w tej sprawie nic do gadania no to bądź co bądź musiał się zgodzić. Oczywiście jak to w życiu bywa pierwszą stacjonatę nie tylko przeskoczyłam sama ale też sama zaliczyłam spektakularną zrzutkę zahaczając nogami o metalowe stojaki. Oczywiście drągi pospadały, miałam na tyle szczęścia by nie oberwać nimi w głowę, ale na tyle nieszczęścia by z wrażenia przygryźć sobie wargę i potem przez tydzień wyglądać jak po botoksie, co nie było akurat takie złe. 

Powiecie - zdarza się każdemu. Problem taki że mi zdarzało się to bardzo często, że Koń nie zawsze chciał ze mną skakać i tak średnio jeden na trzy skoki kończył się odmową albo uskokiem.

Najlepszy był jednak komentarz trenerki, którzy usłyszałam kiedy taka obolała, z krwią na ustach i piachem w oczach, a przede wszystkim urażoną dumą i myślą że już nigdy więcej, wstałam z ziemi. 

"Po Tobie to już od początku widać było, że on tego nie przeskoczy"


Trenerkę znam na tyle dobrze, by wiedzieć że nie był to kolejny przytyk w moją stronę, ale chłodna analiza faktów. Skoczkowie mają w sobie ten dryg do przewidywania faktów, który mi jako ujeżdżeniowcowi jest zupełnie obcy. 



Co tu więcej mówić, od kiedy we wrześniu oprócz treningów ujeżedżeniowych zaczęłam bawić się w skoki, nauczyłam się że jest takie parę przesądzających czynników, które sprawią że koń nie przeskoczy przeszkody. 

No dobrze, jak więc uniknąć odmowy skoku?

Kiedy zaczynamy cokolwiek poprawiać w jeździectwie, zawsze należy zaczynać od podstaw, czyli rzeczy najbardziej banalnych, o których nawet dzieci w szkółce mają pojęcie. Zanim uznam, że mój koń nie nadaje się do skoków (no chyba że jest koniem fryzyjskim, wtedy oddaję honor) przeanalizuję czy na pewno wszystko robię poprawnie - zaczynając od największych truizmów. O ile w ujeżdżeniu naszą check-listą może być piramida szkoleniowa, o tyle skoczkowie też mają coś na kształt takiej piramidy. 

Na pierwszym miejscu znajduje się tempo. Tempo samo w sobie nie jest niczym trudnym do osiągnięcia, bo polega ni mniej ni więcej na tym, żeby koń galopował energicznie. Zanim zaczniemy bawić się w najazdy, zanim zaczniemy liczyć dystanse, nic nie osiągniemy jeśli tempo będzie złe. 

Podczas skoków koń ma galopować. O ile przeszkody są trochę wyższe, a parkur trochę bardziej skomplikowany to jadąc spokojnym, wolnym galopem koń nie da rady się odpowiednio wybić (przynajmniej w jego mniemaniu) i tym samym  nie przeskoczy przeszkody.

Tempo przy wyższych parkurach jest naprawdę zabójcze, przynajmniej z perspektywy ujeżdżeniowca siedzącego na grzbiecie konia, bo na nagraniach wcale aż tak spektakularnie to nie wygląda. W tym wypadku starajcie się zaufać Waszym trenerom, bo ich obiektywna ocena lepiej Wam powie czy tempo jest odpowiednie niż Wasze odczucia. 



Owszem, zdarza się że tempo jest za szybkie, ale to naprawdę mały odsetek bo większość z nas zabiera się za skoki jadąc chodem, którego skoczek nie nazwałby prawdziwym galopem. Co więcej, zdarza się że jeźdźcy uważają że ich konie gnają na przeszkodę, podczas gdy w rzeczywistości tempo jest prawidłowe. Jest to rzecz, którą ocenić może doświadczony trener, szczególnie jeżeli Wam nie jest jeszcze po drodze że skokami. 

Drugą rzeczą, która nie wiem czy znajduje się w jakiejkolwiek piramidzie, ale według mnie jest bardzo ważna - to kontrola nad koniem. Kontrola, a właściwie posiadanie konia na pomocach. Nie lubię jednak używać tego zwrotu, bo mało kto go rozumie, a ktoś w jeździectwie czegoś nie rozumie to zwykle zamiast pytać o wyjaśnienie udaje, że wie o co chodzi, a następnie nie wciela tego w życie. 

Chodzi o rzecz bardzo prostą, a mianowicie o to by nie zapominać o ręcę i łydce podczas najazdu. O łydce będziecie pamiętać nadając odpowiednie tempo, dlatego chciałam tutaj wspomnieć o wodzach. 


Wodze podczas najazdu muszą być napięte i to jest rzecz bardzo ważna, wręcz kluczowa. Jeżeli koń poczuje że Twoja ręka jest niepewna, trzyma wodze delikatnie i daje mu choćby najmniejszą możliwość ażeby przeszkody tej nie przeskoczyć - to z całą pewnością Wam powiem że koń nie będzie się długo wahał i skorzysta z okazji. 





W większości przypadków jeżeli parkur nie jest bardzo skomplikowany (a nie oszukujmy się - zwykle nie jest) to koń jadący odpowiednim tempem i na pewnym (żeby nie mówić mocnym) kontakcie przeskoczy przez większość przeszkód bo nawet do głowy mu nie przyjdzie żeby zrobić inaczej. 



Kiedy koń porusza się dobrym galopem, który ma odpowiednio szybkie tempo, jeździec nie zaburza mu równowagi, a do tego jest na pomocach to można wtedy zaczynać najazd. 



Linie w skokach powinny być przede wszystkim płynne. Chodzi o to, że zrobienie nagłego skrętu może spowodować odmowę. Koń bowiem potrzebuje czasu żeby przeszkodę zobaczyć i mentalnie przygotować się na jej przeskoczenie. W takim wypadku dużo lepiej jechać po łuku i pozwolić zwierzęciu opatrzyć się z przeszkodą. Wszystkie nagłe manewry mogą w jeździectwie szybko kończyć się buntem zwierzęcia. 



Jeżeli chodzi o dystanse, bo wiadomo że budzą one duże zainteresowanie, to powiem Wam że na samym początku nie są one aż tak ważne. Nie chodzi o to, że należy o nich zapominać, po prostu przy niższych przeszkodach (które koń gdyby mu się chciało to i z miejsca by przeskoczył) to nie one decydują o odmowie. Jeżeli parkur 1.20 wzwyż przejedzie się mając marne dystanse, koń nie będzie się w stanie wybić. Jednak przy niższych przeszkodach winę za nieoddanie skoku ponoszą zwykle zbyt gwałtowne najazdy, zbyt wolne tempo i za mało konia na pomocach. Dystanse są tutaj drugorzędne.



Co jednak gdy robię wszystko dobrze a koń i tak nie skacze? 





Jest taka możliwość, że koń zauważywszy że może nie oddać skoku dojdzie do wniosku, że sprawia mu to dużo większą frajdę niż samo skakanie i przestanie skakać w ogóle. 



W takim wypadku trzeba go nauczyć, że jednak wymaga się od niego przeskakiwania przez przeszkody, a kluczem jest tutaj konsekwencja. 



Jeżeli koń postanowi uskoczyć przed przeszkodą to należy go natychmiast (z podkreśleniem na słowo natychmiast) zatrzymać do stój. Nie można w każdym razie pozwolić by po takim uskoku galopował sobie dalej jakgdyby nigdy nic. Dopiero jeżeli koń się zatrzyma to można wrócić do kolejnej próby najazdu. 



Pomocne mogą być drągi za pomocą których zrobi się korytarz uniemożliwiający uskoczenie tuż przed przeszkodą. Ostatecznie pomóc mogą osoby z ziemii. 




Pamiętajcie że jeżeli koń nie skacze tylko i wyłącznie ze swojej złej woli to jedynym sposobem do nauczenia go skakania będzie stanowczość. Warto w takich przypadkach zaczynać od drągów, przeszkód bardzo niewielkich i prostych najazdów. Przy tym wszystkim należy jednak egzekwować by koń za każdym razem przeskoczył, nawet jeśli miałoby to być z miejsca. Jeżeli bowiem koń zauważy że raz może nie przeskoczyć, z całą pewnością zrobi to po raz kolejny. 

Malwina

MAŁA INFORMACJA

Jak zawsze bardzo dziękuję Wam za przeczytanie tego postu i dotrwanie aż do końca ❤️ Jeżeli w tym miejscu chcecie się podzielić Waszą reakcją na jego temat to zachęcam do pozostawienia "buźki" pod spodem wpisu. Zapraszam również na nową stronę na Facebooku, gdyż przynależność do niej pozwoli Wam szybciej dowiadywać się o nowych postach. Buziaki!

Copyright © 2014 JAK LEPIEJ JEŹDZIĆ KONNO? , Blogger
Wypasiony Katalog Stron