sobota, 22 czerwca 2019

3 RZECZY O KTÓRYCH MUSISZ WIEDZIEĆ ZANIM ZACZNIESZ PRACOWAĆ Z ZIEMI


Jeżeli Twoja najnowsza pensja została wydana na kolejne różowe halterki, połowa obserwowanych przez Ciebie stron na instagramie to te z pokroju Alicji Burton i wreszcie, tęsknym wzrokiem i ze łzą wzruszenia w oku przyglądasz się Twojemu rumakowi widząc go radośnie podchodzącego do Ciebie podczas join-upu jeszcze zanim Ty go o to poprosisz - wiedz, że wpadłeś w to po uszy. Najprawdopodobnej nie wiesz jeszcze na co się piszesz. Nie martw się, ja też nie wiedziałam. Oto 10 rzeczy, które prędzej czy później dowiesz się pracując z koniem z ziemi. 

1. 

Przyjdzie taki moment, a z przyjemnością nie będzie on miał niczego wspólnego, że zrozumiesz czemu nikt nie przeprowadza join-upu na otwartej przestrzeni. Jeden raz kiedy spróbujesz odgonić swojego konia na ujeżdżalni 60 na 40 i spalisz wszystkie zbędne kalorie z ostatnich trzech miesięcy, a Twój krokomierz osobiście wyśle Ci medal jako najbardziej fit osobie w całym województwie. Jak byś się mimo wszystko zastanawiał: nie, nie warto. 

Nie chodzi nawet o to, że Twój koń do Ciebie nie podejdzie, bo i takie cuda się zdarzają i to nawet często bym powiedziała. Chodzi tu raczej o odległości, a raczej o respekt do Twoich pomocy który maleje z każdą foulą o którą koń się od Ciebie oddala. 

Bo join-up wygląda wtedy tak, że Ty radośnie odganiasz konia ze środka ujeżdżalni, on radośnie odbiega i zatrzymuje się na drugim jej końcu. I co? I możesz sobie machać tymi rękami i świstać batami, ale mu - oddalonemu o 20 metrów - wisi co tam w oddali właśnie robisz. Więc żeby zachować jakiekolwiek resztki pogwałconego autorytetu musisz pobiec na ten drugi koniec ujeżdżalni (on w tym czasie zdąży się wytarzać, zrobić kupę i poparskać do kolegów na pastwisku) i dopiero wtedy znowu go od siebie odgonić. On ucieknie 60 metrów, zatrzyma się i najprawodpodobniej z lubością pomyśli, że właśnie znalazłaś bardzo fajną zabawę i wcale nie jesteś taka sztywna jak zawsze myślał, a Ty pomyślisz że prędzej zajmiesz się powożeniem niż powtórzysz to po raz drugi. 




2. 

Kiedy już nauczysz się, że jak join-up to tylko na round penie, najprawodpodobniej poznasz uroki pracy na świerzym powietrzu. Round pen zwykle znajduje się bez zadaszenia i w lekkim oddaleniu od stajni, tak by poważni ludzie nie widzieli całego cyrku który odwalacie ze swoim kucykiem i generalnie ma to swoje plusy. Natura jest w końcu taka miła i ostatnio badzo modne stało się wychodzenie z domu czyli stajni więc wiesz...

Jedynym problemem są warunki atmosferyczne, które czasami są równie przychylne do Twoich pomysłów co Twój koń. Delikatna mżawka nie jest zła, ale mżawka bardzo łatwo potrafi przekształcić się w wielką ulewę i wichurę, a te warunki nie sprzyjają waszemu "połączeniu". Nie wiem czy kiedykolwiek próbowaliście nakłonić konia żeby podszedł do was kiedy krople deszczu spadały z  nieba  z prędkością piły maszynowej, a wiatr uginał wszystkie pobliskie drzewa. Nagle koń, który przejawiał wszystkie oznaki chęci podejścia do Was zmienia się w dzikiego mustanga i znowu musisz go gonić, starając się desperacko zarzucić lonżę na jego szyję. Zwykle kiedy udaje Ci się, akurat przestaje padać.

Wracając przemoczona do stajni musisz udawać że nic się nie stało i że nie widzisz kpiącego uśmiechu na twarzy stajennego.  



3. 

Być może te sytuacje sprawiły, że już nigdy więcej nie podejmiesz próby pracy na wolości. Praca Montego Robertsa jest w końu sfotoszopowana, a żadnemu normalnemu jeźdźcowi się to nie udaje. Poza tym, Twój koń i bez tego jest wystarczająco dziwny. 

Postanawiasz zakupić drogi sprzęt i spróbować pracy na lonży, z jakimś systesem typu pessoa czy nowoczesnym pasem do lonżowania. Twój koń szybko nauczy Cię jednak, że nawet głupi pas do lonżowania da się zepsuć. Szkoda nawet gadać...

A jeżeli i tak pomyślisz, że nie mogło być już nic gorszego, to uwierz, mogło - bo ktoś mógł właśnie wejść na ujeżdżalnię i ze zdziwnieniem spytać Cię robisz. Uwierzcie, bardzo trudno znaleźć sensowną odpowiedź. 

Malwina

MAŁA INFORMACJA

Jeżeli tak jak ja macie podobne doświadczenia z pracą na wolności, a może przeciwnie - jesteście w tym naprawdę dobrzy i czytacie moje posty ze zwyczajnej litości - byłabym bardzo wdzięczna za wszystkie lajki i serduszka pod moim postem. Jeżeli właśnie to czytasz to bardzo dziękuję Ci że ze mną jesteś i że dotrwałeś do końca tego wpisu. To naprawdę bardzo miłe <3 A jeżeli masz jakieś jeździeckie pytanie, to pamiętaj że zawsze możesz do mnie napisać. Skrzynkę sprawdzam prawie że codziennie, a jeżeli nie odpisuję to znaczy że zaraz odpiszę. Do usłyszenia! 
Copyright © 2014 JAK LEPIEJ JEŹDZIĆ KONNO? , Blogger
Wypasiony Katalog Stron