Oczywistym jest, że żaden człowiek nie może rozpocząć treningów bez wcześniejszego przygotowania. Sama już po dwu tygodniowej przerwie, wsiadając na konia czuję niemiłosierny ból w nogach, rękach i plecach, a mojemu poziomowi daleko przecież do Olimpiady. Aż trudno mi sobie wyobrazić z czym musiałabym się mierzyć gdyby przerwa była dłuższa, a klasa w której bym startowała - wyższa. A mimo wszystko jestem tylko jeźdźcem, kimś kto siedząc w wygodnym siodle wydaje polecenia "wykonawcy". Ten właśnie "wykonawca" to ktoś, dla kogo wrócenie do regularnych treningów może stanowić nie lada wyzwanie.
Zanim przejdziemy do konkretnych porad, chciałabym przypomnieć Wam o paru podstawowych zasadach.
Zasada nr.1
W jeździectwie niczego nie da się wykonać bez planu. Konie potrzebują konsekwencji i "stałości", dlatego przed wdrażaniem do pracy zawsze proponuję szczegółowe rozpisanie sobie swoich celi.
Można skorzystać z gotowych szablonów, które są w internecie - przykładowy szablon.
W puste pola należy wpisać czy danego dnia będzie wykonywało się pracę, a jeśli tak: jaka to będzie praca, jak długo będzie trwała i na czym będzie polegała np. praca z ziemi, 15 minut, ćwiczenia na lonży.
Zasada nr.2
Zmiana "użytkowania" konia powinna wiązać się również ze zmianą jego żywienia.
Zasada nr.3
Głównym wyznacznikiem tego na ile możemy się posunąć jest nasz koń. Powinniśmy obserwować go uważnie i przerwać trening w razie obawy przed kontuzją - nawet jeżeli wcześniej ustalony przez nas plan zakłada dłuższą sesję.
Zasada nr.4
W razie wątpliwości zawsze warto porozmawiać z weterynarzem, szczególnie jeśli przerwa wynikała z kontuzji.
Jeżeli rozumiecie wszystkie cztery zasady, możemy przejść dalej, czyli do stopniowego wdrażania konia do treningów.
Wdrażanie konia do pracy trwa zwykle około paru tygodni. Pierwszy z nich polega na pracy z ziemi. Koń porusza się stępo-kłusem na lonży, a pojedyncza sesja trwa nie dłużej niż dwadzieścia minut. Z czasem można zacząć wprowadzać również galop oraz powoli wydłużać czas "treningów". Nie wolno oczywiście zapominać o dniach wolnych, które powinny być wkomponowane między dni pracy.
Pracę w siodle należy wprowadzać stopniowo, po jakimś tygodniu od wdrożenia konia do planu treningowego. Początkowo sesje powinny być sporadyczne i przypominać bardziej zwykłą rozgrzewkę niż faktyczny trening. Każdy trening powinien być troszeczkę dłuższy od poprzedniego, troszeczkę trudniejszy. Oczywiście nie wolno zapominać o dniach przeznaczonych na pracę z ziemi czy o dniach wolnych.
Z czasem trening zacznie trwać tyle samo czasu co ten sprzed przerwy, a dni przeznaczonych na pracę z ziemi będzie coraz mniej. Na każdej sesji będzie można wprowadzać coraz trudniejsze ćwiczenia, złapać kontak, wrócić do jazdy w zebraniu i zaangażowaniu, a przede wszytskim - cieszyć zdrowym koniem.
Malwina