sobota, 22 września 2018

Dlaczego nie umiem jeździć na koniu?


Jeżeli jakimś cudem znalazłeś się na tej stronie, a jesteś pewien, że stało się to z Twoją absolutną zgodą i pełną świadomością, to najwyraźniej jesteśmy zbudowani z tej samej gliny. Mam tu na myśli ni mniej ni więcej tyle, że jeśli konie nocami modlą się, żebyś na nie nie wsiadał, a na hipologii pisze się magisterki o Twoich błędach, to całkiem prawdopodobne, że wiesz o czym teraz mówię. Nie muszę Ci niczego tłumaczyć, ale chcę, bo chcę żebyś wiedział, że "nie-umienie" da się zmienić na "umienie". Wiem, że pewnie mi nie wierzysz, ale wiem również, że bardzo uwierzyć byś mi chciał. Tak więc droga wolna, kolego: ja zapraszam Cię do zmarnowania paru minut Twojego cennego czasu, a co Ty zrobisz, to już tylko Twój wybór.

Zastanówmy się jak to się w ogóle dzieje, że jedni jeźdźcy na koniach jeździć umieją, a inni nie. No bo wyobraźmy sobie: jest sobie chłop, siada na konia i jeździć umie. A obok stoi drugi chłop,  też siada na konia i jeździć nie umie. 

Często zdarza mi się obserwować początkujących jeźdźców i mogę Wam powiedzieć, że wszyscy wyglądają niemalże jednakowo. Cali spięci, kurczowo trzymają się rączkami grzywy, a nóżki zaciskają wokół siodła, tak mocno jak się tylko da. A potem jakoś tak się dzieje, że chociaż wszyscy oni spotykają się na Mistrzostwach Polski, to większość zasiada na trybunach, a tylko nieliczna garstka zostaje zawodnikami. 



I jasne, można powiedzieć że to wszystko kwestia talentu czy też ciężkiej pracy, ale tak zupełnie szczerze, to nie wydaje mi się. Talent liczy się na przykład w muzyce. Jeśli nie masz słuchu muzycznego, masz marne szanse, żeby zagrać cokolwiek, co nie zmusi choćby najbardziej wyrozumiałej widowni do opuszczenia Twojego otoczenia. Podobnie jest w sztuce. Mimo swoich najszczerszych chęci, nigdy nie byłam w stanie narysować niczego poza sztuką nowoczesną, mówię tu nota bene o metaforze białej kartki, którą tworzę z ogromnym staraniem i przyjemnością. Ciężka praca liczy się na przykład w pływaniu. Wątpię, że kiedykolwiek byłabym w stanie osiągnąć choćby jedną dziesiątą masy mięśniowej mojej  codziennie trenującej znajmomej. 

Ale w jeździectwie? Kurczę, mam takie przekonanie, że z fizjologicznego punktu widzenia każdy zdrowy i średnio wysportowany człowiek byłby w stanie osiągnąć w jeździectwie sukces. To, że pewne elementy nie wychodzą tak, jak mogłby wychodzić, wcale nie oznacza, że w Twoim ciele czegoś "brakuje".



W gruncie rzeczy, jest to bardzo pozytywna informacja. No bo zobaczcie tylko: macie ciało, które jest w stanie dokonać wielkich rzeczy, a jedyne co musicie, to tylko nauczyć się odpowiednio "używać" go. 

I tu właśnie nadchodzi najważniejsza w całym procesie "umienia" osoba, czyli trener. Z zasady dobry jeździec to jeździec, który ma dobre nawyki. Nawyki to rzecz, która może nam bardzo pomóc albo też bardzo przeszkodzić, a za ich wykształcanie odpowiada właśnie trener. Jeżeli od samego początku trener nauczy, że na koniu siedzi się prosto, że biodra są rozluźnione, że palce do konia etc., adept w świat jeździectwa wkroczy z bardzo dobrym zestawem narzędzi, które pomogą mu się dalej rozwinąć. Jeśli jeździec już na lonży będzie dobrze na koniu siedział, kiedy zejdzie z lonży będzie mógł się skupić wyłącznie na komunikowaniu z koniem. Tu również trener powinien pilnować, żeby w między czasie nic się popsuło - że za wodze się nie ciągnie, że jak się chce skręcić to to i to, a jak zatrzymać to robi się tak. 

Mając takie solidne podstawy, zajść można bardzo daleko. Ja jednak nie miałam na tyle szczęścia, by przez całą moją jeździecką drogę przeprowadzana być przez trenerów mądrych i rozsądnych, czasem to byli po prostu idioci. 


Ale czy to oznacza, że nigdy nie nauczę się jeździć na koniach? Nie sądzę. Jeździectwo w moim przypadku to nieustanne korygowanie złych nawyków czyli przekształcanie je w te dobre. Jest to bardzo ciężkie i jeszcze bardziej czasochłonne, ale - uwierzcie mi: da się. Bo jeździeckie problemy nie leżą, moi drodzy, w Waszej fizlogii, ale w złych przyzwyczajeniach i nawykach lub też złym rozumieniu rzeczy rzekomo oczywistych. 

Tym właśnie pozytywnym akcetem chciałabym zakończyć ten post. Głowy do góry, kochani, jestem pewna, że jesteście w stanie robić cudowne rzeczy! To jak, dajecie z siebie wszystko? :)

Malwina


MAŁA INFORMACJA

Nie wiem czy zauważyliście, ale pod niektórymi postami pojawiła się możliwość polubienia ich. Nie pytajcie mnie jak to działa, bo  sama nie wiem, ale jeśli jakimś cudem zauważyliście to, to byłabym strasznie wdzięczna za każdą poszczególną buźkę z Waszej strony ;). Urodziny miałam co prawda w lipcu, ale prezenty mogę przyjmować niemalże każdego dnia, a taka właśnie reakcja z Waszej strony jest dla mnie ogromną radością :). 

Copyright © 2014 JAK LEPIEJ JEŹDZIĆ KONNO? , Blogger
Wypasiony Katalog Stron